Dzień 4
04.08.2005
Czwartek
Start: 10:05

Paweł: Z czym mam se zjeść? Z czekoladką?
Ja: Nie, z trawą.
Paweł: A ja zrobię ci na złość i zjem z czekoladką!

Rano Marek zrezygnował z dalszej jazdy razem z nami. Oczywiście powodem były obrażenia odniesione dzień wcześniej. Jak się później dowiedzieliśmy - dobrze zrobił, bo w niedostrzeżoną ranę na stopie wdało się zakażenie, a nadgarstek wylądował w gipsie.
Startujemy na przełęcz z niskiego poziomu - jesteśmy na wysokości ok. 500mnpm. Początkowo jest dosyć łagodnie i można pedałować z normalną prędkością, ale po jakimś czasie robi się stromo.



Po drodze przejeżdżamy przez kilka tuneli i około 5km przejeżdżamy galerią - tunelem z jednej strony otwartym na świat. Na dach galerii można wychodzić metalowymi schodkami - są co kilkaset metrów. Mijamy potężną zaporę wodną. Po zakończeniu galerii droga rozdziela się na przejazd tunelem i wjazd na przełęcz.



Tutaj mamy chwilę odpoczynku - czujemy, że zrobiło się już dość zimno (wysokość 1912mnpm). Od tego momentu podjazd jest jeszcze bardziej stromy, za to widoki są piękne i pogoda słoneczna.
W końcu wjeżdżamy na Col du Grand Saint Bernard (2473mnpm). Spotykamy tu zakonnika, który zaprasza nas do siebie, gdybyśmy przejeżdżali przez Montpellier. Na przełęczy, jak to na przełęczy, jest oczywiście kilka restauracji, sklepików, hotel. Z rzeczy mniej zwyczajnych - klasztor i hodowla bernardynów. Nie takich zakonników, a dużych psów. Na ogrodzonym płotem terenie kilkanaście młodych bernardynów ciągle biega i bawi się.



Jako że jesteśmy dużo wcześniej niż się spodziewaliśmy (a Zosia z Jakubem jeszcze trochę po nas i są bardziej zmęczeni), postanawiamy wejść jeszcze wyżej pieszo. Dookoła przełęczy dużo jest szlaków, nie trudniejszych niż w Tatrach, a prowadzących na szczyty powyżej 3000mnpm. Robimy półgodzinny spacerek na wysokość 2600mnpm i robimy dużo zdjęć. W dole, obok klasztoru, przy jeziorze, widzimy nasze rowery i malutkie figurki Zosi i Jakuba.
Zjazd z przełęczy dosyć fajny, ale mógłby być lepszy :) Na przełęczy przekroczyliśmy granicę włoską i po 3 próbach za Gignod znajdujemy nocleg na podwórku, pod dużą wierzbą.

Dystans: 68.69km
Czas jazdy: 5:28:14
Prędkość średnia: 12.55km/h
Prędkość max: 66 km/h

Poprzedni < > Następny


Prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone: Marek Ślusarczyk © 2001-2099